Zainspiruj się: NOWOŚCI PORADNIK PREZENTOWY OUTLET

Chodźmy gdzieś!


Zaklinanie wiosny przynosi efekty i za oknem coraz cieplej. Huuurrrraaaa!!!! W ruch idą rowerki, hulajnogi, piłki, wiaderka, kreda i cała reszta zabawek, z której jesienią i zima nie było dużego pożytku. Spacer za spacerem, bo szkoda siedzieć w domu, jak słońce świeci i naście stopni na plusie.


Ale, ale… czy naprawdę cały weekend mam biegać za dzieckiem i jego sprzętem? Trochę na pewno, ale ja osobiście uwielbiam posiedzieć w kawiarnianych ogródkach, parkowych ławkach… Z Hiszpanii przywieźliśmy ze sobą zwyczaj weekendowych śniadań na mieście i jak tylko czuć wiosnę, rozpoczynamy sezon. I jakoś na obiad chce się bardziej wyjść na zewnątrz… Prawdę mówiąc nie przepadam za restauracjami pełnymi atrakcji dla dzieci, wolę jak siedzą z nami przy stole, tego też uczę moją dwójkę. Ale z drugiej strony rozumiem, że po półtorej godzinie zaczynają się niecierpliwić i kiedy ja rozkoszuję się poranną kawą
bądź poobiednią herbatą, oni już mają lekko dość. Szczególnie jak jesteśmy w towarzystwie znajomych, z którymi to my chcemy pogadać:)



Dlatego zawsze mam w domu zestaw zabawek, które doskonale sprawdzają się na wszelkie wyjścia. A skoro coś się sprawdza u nas w domu, to nie mogło tego zabraknąć w ofercie MamaGama:)

Warunki, które muszą spełniać tego typu zabawki są jasne: nie mogą być zbyt duże, zbyt ruchliwe (sterowany samochód się w restauracji naprawdę nie sprawdza), łatwo gubiące się (pudełko małych kulek… nie polecam), dobrze jak są dość kompaktowo spakowane i niezbyt głośne (szczerze odradzam cymbałki, nawet jeśli mamy w domu przyszłego kompozytora). I niekoniecznie chodzi o to, że mają dziecko zająć na amen, pobawmy się z dziećmi, ale niech będzie to możliwe przy stoliku. 


Dla najmłodszych zwykle sprawdza się cokolwiek, co mogą wziąć do ręki i nie zrobić sobie krzywdy. Fajnie, jeśli z zabawką można pokombinować – wtedy zajmie na dłużej. Mi się strasznie spodobał (aczkolwiek nie miała już szansy testować na własnych dzieciach, bo wyrosły) gryzak-grzechotka marki Snoozebaby - tu szeleści, tu dzwoni, tu twardy, tam miękki… mało kto się nim szybko znudzi!



Dla dzieci już coś więcej kojarzących – materiałowe książeczki, np. ta Skip Hopa jest świetna - każda strona oferuje jakieś bajery, dodatkowo ma gryzak.



Jak już dziecko wyrośnie z gryzaków i grzechotek, super
sprawdzają się zabawki marki Oscar & Ellen. Przenośna farma, książeczka do
nauki kolorów, czy hangar – łatwo zapakować, w pełni bezpieczne i z pewnością
się zmieszczą na kawiarnianym stoliku.

 


A potem… przychodzi czas na wszystko co wymyślili twórcy Czu
Czu!



W zależności, czy chcemy bardziej brać udział w zabawie (zagadki) czy mieć więcej spokoju (zabawy kreatywne) Czu Czu stoi na wysokości zadania! Produkty są niewielkie, zmieszczą się bez kłopotu w torebce mamy, a często nawet w kieszeni u taty. Zabawa jest kreatywna, wciągająca i ucząca – czego chcieć więcej? Sprawdzi się i dla jednego dziecka i dla kilkorga. I jak to u dzieci bywa, ta sama zagadka (mimo że do wyboru jest ich kilkadziesiąt)
zadana po raz czwarty, jest równie interesująca i odkrywcza, jak zadana po raz
pierwszy.



W naszym przypadku, kiedy towarzyszą nam dzieci lat 2 i 5, warto pomyśleć o czymś co zajmie ich oboje. U nas hitem są klocki gwiazdki i klocki magiczne kształty. W praktycznych słoikach na wyjście właśnie. Ja sama się lubię nimi bawić – zajmują naprawdę osobników w różnym wieku, różni się tylko poziom komplikacji konstrukcji.





A zatem… coś fajnego dla dzieci do torby i w drogę na kawę z
mężem lub przyjaciółką!